Budząca wiele emocji i dla wielu kontrowersyjna Ustawa o jawności życia publicznego obecnie wciąż znajduje się na etapie prac legislacyjnych. Niemniej jednak dyskusje na jej temat nie ustają, a sama Ustawa nazywana jest gilotyną notabli. Uważana jest za jeden z najważniejszych projektów obecnego rządu bowiem u jej podstaw leżeć ma zapobieganie korupcji i patologii władzy wśród osób wysoko postawionych.

Warto, więc zastanowić się nad tym czym jest, kogo dotyczy oraz czy powinniśmy się jej bać? Czy to kolejna ,,dobra zmiana”, czy jedynie mydlenie oczu i wzbudzanie zaufania potencjalnego wyborcy, a tym samym stworzenie fikcji państwa bez korupcji?

Czym jest?

Ustawa o jawności życia publicznego to próba ujednolicenia przepisów trzech różnych aktów prawa    w jeden. Kompilacja ta dotyczy: ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ograniczeniu odpowiedzialności prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne, ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej oraz ustawy z dnia 7 lipca 2005 r. o działalności lobbingowej w procesie stanowienia prawa. Wejście w życie ww. Ustawy spowoduje utratę mocy obowiązującej przez resztę, ze wskazanych aktów prawnych. Część regulacji zawartych w Ustawach obowiązujących zostanie oczywiście zachowana, niemniej jednak pojawią się również rozwiązania nowe, takie jak na przykład ustawowy obowiązek  wprowadzenia procedur antykorupcyjnych oraz wprowadzenie instytucji Sygnalisty.

Co określa?

Jako, że Ustawa o jawności życia publicznego jest swoistą rękawicą rzuconą do stóp korupcji określać ma ona zasady i tryb dostępu do informacji o sprawach publicznych, zasady jawności w procesie stanowienia prawa, zasady i tryb prowadzenia działalności, której celem jest wywarcie wpływu na organy władzy publicznej w procesie stanowienia prawa a także, zasady analizy i kontroli oświadczeń majątkowych. Ponadto określa środki unikania konfliktu interesów przez osoby pełniące funkcje publiczne, w tym ograniczenia w prowadzeniu działalności gospodarczej lub pełnieniu niektórych funkcji. Co więcej normuje zakres przedmiotowy oświadczeń o stanie majątkowym oraz określa osoby zobowiązane do składania takich zeznań, a także środki ochrony sygnalistów i środki przeciwdziałania praktykom antykorupcyjnym. Ustawa reguluje także zasady odpowiedzialności za naruszenie jej przepisów.

Kogo dotyczy?

Jak mówi treść ostatniego opublikowanego projektu Ustawy, gilotyna dosięgnie głów 151 grup zawodowych, z czego część z nich będzie musiała poddać się tak zwanej lustracji jawnej  tj. opublikowanej w Biuletynach Informacyjni Publicznej. Początkowo projekt zakładał, że oświadczenia jawne mieliby składać nie tylko najwyżsi urzędnicy państwa, ale również sędziowie, kierownicy samorządowych instytucji, dyrektorzy wojewódzkich inspektoratów, specjalistycznych urzędów administracji oraz kuratorzy.

Niemniej jednak obecnie mówi się, że osoby piastujące niższe stanowiska składać będą oświadczenia udostępnione do wglądu jedynie służbom odpowiedzialnym za kontrolę oświadczeń majątkowych, w tym CBA oraz przełożonym.

Majątki niemal wszystkich funkcjonariuszy służb: ABW, CBA, SKW, AW, a także policji, straży granicznej czy straży pożarnej, natomiast pozostaną niejawne. Wyłączeni z jawności zostaną także szefowie służb specjalnych. Tym samym zasada, że po globie stąpają równi oraz równiejsi pozostaje aktualna także w zakresie Ustawy będącej tematem niniejszego artykułu.

Kim jest tajemnicza postać Sygnalisty?

Ciekawym aspektem Ustawy o jawności życia publicznego jest, przeniesienie przez nią na grunt prawa polskiego instytucji tzw. Sygnalisty. Jest nim osoba, która zgłasza  organom państwowym tj. prokuratorowi, wiarygodne informacje o podejrzeniu popełnienia przestępstwa korupcyjnego dotyczące urzędu lub przedsiębiorstwa, w którym lub dla którego świadczy pracę. W sytuacji kiedy prokurator uzna doniesienie, tudzież jak kto woli spełnienie obywatelskiego obowiązku, za zasadne, przyzna takiej osobie status Sygnalisty..

W chwili obecnej niemożliwym jest przesądzanie o ostatecznym kształcie Ustawy, ale bez względu na jej brzmienie na finalną ocenę jej efektywności, będziemy musieli poczekać przynajmniej kilka lat. Tym samym wiadome jest jedynie jedno… zobaczymy, co pokaże czas.